W książce pt. Powietrze, którym oddychasz padają słowa: Muzyka jest najdoskonalszą formą wzajemności. Aby napięta struna wydała dźwięk, musi zostać wyrwana z bezruchu. Muzyk szarpie strunę, a ona usiłuje wrócić do pierwotnego położenia.
Te słowa można odczytać szerzej, ponieważ doskonale oddają porządek (lub, jak kto woli, nieporządek) ludzkiego życia. Żyjemy we wzajemnych relacjach, kiedy te relacje się „napinają” człowiek zaczyna śpiewać swoją pieśń, czyli inaczej mówiąc: pokazywać swój charakter, ale też dopasowywać się do otoczenia.
Powieść Frances de Pontes Peebles jest właśnie opowieścią o relacjach. Schemat fabularny ani język nie mają w tym przypadku zaskakiwać. Mamy tu do czynienia z solidnie skrojoną historią (warto dodać, że z potencjałem na film). Zaczyna się od przyjaźni. Dwie dziewczynki z zupełnie innych światów znajdują nić porozumienia. Jedna z nich, Dores, jest porzuconą córką pracownicy plantacji trzciny cukrowej, druga z nich, Graça, jest córką właścicieli tejże plantacji. Z jednej strony bohaterki są od siebie całkowicie różne, a z drugiej strony nie potrafią bez siebie żyć, bo szybko uczą się bezpardonowo nawzajem korzystać ze swoich talentów. To ich prowadzi na szczyty kariery muzycznej.
Czy marzenia okazują się słuszne? Nie do końca, bo za swoje wygórowane marzenia bohaterki niejednokrotnie zapłacą zbyt wysoką cenę. Ale bez względu na wszystko słuszna okazuje się pogoń za marzeniami, która hartuje ducha i pozwala jeszcze bardziej scementować ludzkie relacje.
Powietrze, którym oddychasz płynie swoim rytmem. Warto go poznać, a nuż stanie się ulubioną wakacyjną melodią.
Frances de Pontes Peebles, Powietrze, którym oddychasz