Zaczyna się od tego, że Bonifacy Vogel usłyszał głos. Kolejnym bohaterem jest Izaak Dresner, który uciekając przeznaczeniu wślizguje się do piwnicy. Trzeba jeszcze dodać, że dzieje się to w trakcie wojny, w bombardowanym Dreźnie. Tak się zaczyna piękna niestreszczalna historia, będąca hołdem dla wyobraźni.
Afonso Cruz wprowadza na scenę swojej opowieści coraz to nowe postacie, przy każdej kolejnej ma się wrażenie, że książka jest przede wszystkim o niej – i wtedy pojawia się następna, by nie dać satysfakcji czytelniczym domysłom, a zamiast tego zaserwować coś lepszego. Tekst wciąż zaskakuje i od czytelnika też wymaga wysiłku – by w takim samym stopniu co autor uruchomił swoją wyobraźnię.
Cruz jest artystą nie tylko literackim i dba, żeby książka była prawdziwym dziełem sztuki. Zaczynając od układu graficznego, ilustracji, przez wprowadzenie opowieści szkatułkowej aż po błyskotliwe gry słowne. W tej książce przeszłość i przyszłość mogą być pojęciami nie nazbyt linearnymi, bohater może być staruszkiem z głową pełną aluzji mózgowych i jednocześnie myślnikiem między dwoma słowami, zagubionym ogniwem. Wszechświat jest kombinacją liter, żyje się wśród metafor, a przeznaczenie zatacza parabole jak polujący kot.
Pod warstwą niebywale artystyczną jest tu też warstwa niebywale przyziemna, wojna, antysemityzm, miłość, praca, niespełnienie, poczucie pustki itd. Do tego cały wachlarz emocji i pragnień. Znaczenia można mnożyć i mnożyć. Jest to jedna z tych książek po które ma się ochotę sięgnąć nie raz a nawet nie dwa. Z pewnością, że zawsze znajdzie się coś nowego.
Afonso Cruz, Kukła Kokoschki